Nasza historia
W wielkim skrócie :)
Cieszę się, że mogę Ci opowiedzieć o sobie i o mojej kochanej rodzinie. Nazywam się Zosia. Mam już 5 lat. Urodziłam się dwie minuty po mojej siostrze, Zuzi. Urodziłam się w pełni zdrową dziewczynką z taką jedną dysfunkcją…a mianowicie z bardzo rzadką wadą kostną, nie urosły mi kości strzałkowe. Mama mówi, że się „nie wykształciły”, ale ja nie wiem jak kości mogą się kształcić.
A wiesz co to są kości strzałkowe ? Ja bardzo dobrze wiem. Kość strzałkowa trzyma stopę. Jak ktoś jej nie ma to stopa nie jest prosta. I tak jest u mnie. Moje stopy nie są proste. Mam też mniej paluszków w nich niż większość kolegów i koleżanek. I kości też mam mniej. Tata mówił, że coś jest nie tak z jakimś stawem, ale go nie zrozumiałam. Zapomniałam powiedzieć, że moje nóżki są krótsze. Taka się urodziłam i wcale się tym nie przejmuje, bo przecież każdy jest inny. Pan doktor mówił, że taka deformacja zdarza się raz na 250 000 dzieci, a drugiej takiej dziewczyny jak ja nie ma na świecie. Wierzę mu. Jest bardzo miły, często się uśmiecha i bardzo dużo dzieci do niego chodzi. Właśnie u niego poznałam dzieci które też mają inne nóżki. A nawet poznałam koleżankę bez nóżki. Lubię ją. Dzięki Panu doktorowi może biegać.
Jak byłam małym dzieckiem to tata z mamą zostawili naszego psa, papugę, babcie, jedną i drugą, dziadka i zabrali nas na Florydę. Nie pamiętam tego, ale rodzice czasami mi opowiadają o tym, jaka byłam dzielna i że widziałam aligatora i pumę! I opowiadają mi jak bawiłam się z innymi dzieciakami i o gekonach na ścianach. Pan doktor ustawiał moje stopy tak, aby były proste. Inne rzeczy też robił, tata mi mówił nawet co, ale nie pamiętam już. To bardzo skomplikowane było. Wiem, że rodzice mówią mi prawdę, bo widzę ślady na moich nóżkach. Te ślady nazywają się blizny i może znikną jak będę je smarować specjalną maścią. Te ślady mam na obu nóżkach. Nie przeszkadzają mi. Jak ściągam buty i skarpetki to wtedy je widać. Ja się przyzwyczaiłam, a mamusia mówi, że kocha moje nóżki. Wtedy się uśmiecham i ona też, tak cieplutko robi mi się tu w środeczku… …a Zuzia zazwyczaj pyta: a moje też kochasz? Na co mama: oczywiście!
Jak wróciliśmy, to tata zaczął dużo pracować, a ja z Zuzią zaczęłyśmy chodzić do przedszkola. Ja przed przedszkolem miałam specjalne ćwiczonka z ciocią. Chodziłam też trochę do wujka, z którym też ćwiczyłam. Zawsze uczyliśmy się chodzić i stać prosto. Czasami jest to dla mnie trudne. Nie wiem dlaczego. Po prostu czasami nie potrafię ustać prosto, choć był taki moment, że mi się nawet udawało.
Teraz moje stopki znowu się wykrzywiły. Rodzice się uśmiechają, ale wiem że czegoś mi nie mówią. Powiedzieli mi, że Pan doktor musi ustawić moje stópki i wydłużyć moje nóżki. Ponoć widziałam już jak to wygląda, ale nie pamiętam. Mama pokazywała mi nawet zdjęcia. Trochę strasznie to wygląda. Pan doktor bierze taki mały nożyk i kroi skórę, potem coś tam robi z kośćmi. A na koniec wwierca takie pręty w nogi. I ma się takie jakby metalowe spodnie z prętów.
Pan doktor musi mnie operować na Florydzie. To jest daleko i trzeba tam lecieć samolotem. Mama mówiła, że jak ostatnim razem byliśmy, to Zuzia mi pomagała. Bo ja miałam gips i nie mogłam chodzić. Teraz z Zuzą się często bawimy, to chyba też mi będzie pomagać. Bo jak będą mi wydłużać nóżki, to chyba nie będę mogła chodzić. Rodzice mówią, że praca Pana doktora dużo kosztuje i że dlatego została założona specjalna zbiórka. Nie wiem co to znaczy, ale chyba to jest ważne.
Jak wrócę z prostymi stópkami i dłuższymi nóżkami, to będę się wspinać na skały i będę tańczyć balet. Nie będę już chodzić do przedszkola, tylko zacznę chodzić już do szkoły. Nie mam pojęcia jak to jest w szkole. Ja będę w pierwszej klasie. Będę z Zuzią zatem wszystko będzie na pewno mniej straszne.
W szkole ponoć do cioć nie mówi się „ciociu”. To tak dziwnie, bo ja lubię moje ciocie. Podobno do cioć mówi się „proszę pani”, ciekawe jak się mówi do wujka ?